Pamiętnik #3 25.09.2017-6.10.2019

Kolejny wpis z pamiętnikowej serii.

Poniedziałek 25.09.2017 r.

Dzień spędzony na nauce, także w zasadzie nic ciekawego się nie wydarzyło, ale! Byłam na obiedzie na stołówce w akademiku obok mojego i po obiedzie dostałam od Pani na stołówce ciepłe, świeżo upieczone, pyszne ciasteczko. Niby błahostka, ale było mi bardzo miło, a przecież właśnie z tych małych rzeczy też trzeba się cieszyć. 🙂

Wtorek 26.09.2017 r.

Kolejna kartkówka, na której średnio ogarniałam…

Środa 27.09

Ugotowałam zupę pomidorową – dobra, mi smakowała. ;P Ogarniałam naukę, dowiedziałam się, że mam przywitać Panie z Polski, z mojej Uczelni, które przyjeżdżają do Moskwy, pomóc im i pokazać co i jak.
Ponadto byliśmy na zakończeniu festiwalu świateł. Były fajerwerki, ale nie zwyczajne, bo japońskie. Chodziło chyba przede wszystkim o to, że były duże. Miałam okazję poznać kolegę Siergieja – Saszę. Okazał się być bardzo pozytywnym człowiekiem, było dużo śmiechu, gdy rozmawialiśmy w dwóch językach, bo on chciał ćwiczyć mówienie po angielsku, on mówił do mnie po angielsku, a ja do niego po rosyjsku. W ten sposób powstały takie tłumaczenia jak: akademik – human house, czy moje zamieszanie z poplątaniem języków i powiedzenie будет better (będzie lepiej). 😀

Czwartek 28.09

Po zajęciach zjadłam obiad z Maszą, oczywiście bliny, a potem spacer, kiedy próbowałyśmy rozmawiać po angielsku, bo Masza też chciała poćwiczyć. Ogólnie wydaje mi się, że Rosjanie nie mają tylu okazji, by praktykować swój angielski, ale to tylko spostrzeżenie z mojej perspektywy.  Ogarniam trochę na pracę dyplomową.

Piątek 29.09

Kolejne zajęcia z języka rosyjskiego. Ludzie tutaj myślą, że jestem Rosjanką, a Pani nauczycielka myśli, że jak się uczyłam rosyjskiego 6 lat to już  zjadłam wszystkie rozumy i wszystko umiem, proponuje mi czytanie książek po rosyjsku np. klasyki jak Czechow. Pytała też czy jest u nas w Polsce rosyjskie kino i zorientowałam się, że za bardzo nie znam rosyjskiego kina.

2.10 – 6.10

Wieczorami gra w planszówki lub karty u chłopaków z piętra, a w tygodniu zajęcia, nic specjalnego. Jednakże muszę wspomnieć o moim promotorze, jeśli tak go mogę nazwać, mojego projektu semestralnego. Jest on starszym profesorem i bardzo pomocnym człowiekiem, bez niego, bym tego projektu nie zaliczyła, wszystko mi tłumaczy i chętnie odpowiada na pytania.


Dodaj komentarz